| Źródło: MetropoliaBydgoska.pl, Fot. Poglądowe
Dla kogo parking przy szpitalu dziecięcym?
Na problem z zaparkowaniem na terenie szpitala naszą uwagę zwróciła jedna z Czytelniczek, zostawiając na naszej redakcyjnej skrzynce wiadomość, że parkingowy albo nie wpuszcza pacjentów, twierdząc, że nie ma miejsc, albo wpuszcza tylko lekarzy. Czytamy: „Czasem pół parkingu jest wolne, bo skąd taki parkingowy ma wszystko wiedzieć i widzieć. Najłatwiej jest mu powiedzieć, że nie wpuści, bo brak miejsc.” Nasza Czytelniczka dla potwierdzenia swojej prawdomówności przytacza wpisy innych mam – podobnie jak ona oburzonych tym, że albo trzeba polować na miejsce lub wykłócać się o nie, albo dźwigać dzieciaki w nosidełkach nie wiadomo z jak daleka, bo parking jest dla lekarzy…
Pan z napisem „Service Security” na żółtej kamizelce stanowczo prostuje tę informację: Lekarze zasadniczo powinni przyjechać do szpitala przed godziną dziewiątą i do tej pory trzymamy dla nich miejsca, jak też dla osób z przepustkami, wydanymi na przykład przez szpital dla podlegających długotrwałej rehabilitacji. Jak już lekarze oraz osoby z przepustkami przestają przyjeżdżać – wtedy w pierwszej kolejności wpuszczamy rodziców z małymi dziećmi, przyjeżdżających do poradni na badania, do kontroli. Ale gdy z monitoringu otrzymamy informację, że nie ma miejsc, to i tych nie można wpuścić, no bo gdzie?
Jeżeli szpitalny parking ma pojemność 150 miejsc i szlaban musi otworzyć się przed lekarzami i pracownikami mającymi przepustki oraz osobami z przepustkami wystawionymi przez rehabilitację, to nic dziwnego, że wolnego miejsca trzeba tu szukać ze świecą. – Ja to współczuję tym portierom. Wie pan, ile oni dziennie j…ów zbiorą, ile pogróżek i wyzwisk? A najwięcej, gdy muszą powiedzieć, że nie ma miejsca. Przecież nie stworzą nowych. Inna rzecz, że każdy widzi tylko czubek swojego nosa, czy raczej długość i szerokość swojego pojazdu z zapasem na szarmanckie otwarcie drzwi. Gdyby tak trochę pomyśleć o innych, to daję głowę, że kilka samochodów więcej spokojnie mogłoby skorzystać ze szpitalnego parkingu – mówi proszący o zachowanie anonimowości pracownik szpitala.
To że parking jest stanowczo za mały, nie jest żadnym odkryciem dla zastępcy dyrektora ds. administracyjno- technicznych mgr. inż. Jarosława Cegielskiego. To od niego po raz pierwszy słyszymy jednak, że parking wcale nie jest wyłącznie dla lekarzy i personelu, lecz jest dla wszystkich i każdy ma możliwość wjazdu (pod warunkiem, że są wolne miejsca). On także zapowiada, że już wkrótce problem z przyszpitalnym parkingiem zostanie rozwiązany raz na zawsze. Tyle, że jak w przypadku darmowego parkingu, są równi i równiejsi, tak w przypadku parkingu płatnego także będzie niesprawiedliwie, bo płacić będą wszyscy bez wyjątku: chorzy, zdrowi, lekarze, pacjenci, dyrektorzy i ich goście, ordynatorzy i stażyści.
– Przetarg został rozpisany, wybrano firmę, która będzie tworzyć infrastrukturę parkingu, z częścią tzw. godzinową i abonamentową. Na pewno oczyści się atmosfera wokół parkingu i wszystko stanie się jasne i przejrzyste. – konkluduje dyrektor Cegielski.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj